niedziela, 9 maja 2010

Nie wiem ....

czy macie tak jak ja ,ale bardzo lubię piec i gotować,szczególnie jeśli mam jakiś pomysł podrzucony przez rodzinę lub chcę spróbować czegoś nowego.Jednak moją piętą achillesową są serniki.Przez lata mojego małżeństwa(więc ok.20-tu) próbowałam wielokrotnie wszelkich możliwych przepisów,przecież jak się łatwo nie poddaję. Zatem jeśli pojawiał się jakiś nowy to oczywiście piekłam i zawsze kończyło się tak samo- kompletną klapą.Ostatnio na http://www.kwestiasmaku.com/ , pojawił się najpierw sernik 'szafranowy' później 'idealny'. I jak to ja, musiałam spróbować,szafranowy wyszedł super ale następnym razem muszę upiec go w innej formie ale idealny wyszedł idealnie:) pomimo tego,że nie dodałam żadnych owoców na wierzch. Jestem z siebie dumna bo dowiodłam sobie i innym,że jednak potrafię i ,że nie warto rezygnować zbyt wcześnie.
Oto dowód:)

5 komentarzy:

Domma79 pisze...

mniam ale pychotka:))
dla chcacego nic trudnego a juz na pewno dla wytrwalego:)))
Gratuluje

Ania Ploch pisze...

Brawo!!!! Cieszę się że wyszedł i że się nie poddałaś :) Rezygnowanie jest dla mięczaków :D

Ata pisze...

O widzisz! Przypomniałaś mi, że zalegam z przepisem na sernik kajmakowy - wychodzi bez cudów! ;-))
A Twój też zrobię, bo lubię serniczki, oj lubię!

Zula pisze...

Pysznie wygląda!

Zapraszam do zabawy w 10 zdjęcie :) Szczegóły u mnie na blogu.
Pozdrawiam

monotema pisze...

Sernik zawsze klaapnie, ale na pewno nikomu nie zdarzyło sie to co mnie. Nie klapnął, a przykleił sie do "sufitu" - "sufitu" piekarnika. Pól sernika zostało zatem w piekarniku, pół w tortownicy. Ten z tortownicy i ten przyklejony smakowały wybornie.