niedziela, 30 września 2018

Jesień idzie,nie ma na to rady ....

tak jakoś dzisiaj zrobiło się nostalgicznie.
Wbrew chyba słonecznej i pięknej pogodzie.
Tak jakoś smutno mi i serce boli...
byłam dzisiaj w miejscu gdzie mieszkali moi dziadkowie,dom wśród łąk tuż pod lasem i tak bardzo zatęskniłam za dzieciństwem i czasem kiedy moje życie było beztroskie i kiedy wakacje u dziadków to był cudowny czas lenistwa. Te widoki i zapachy pozostały ze mną do dziś a właściwie dzisiaj wróciły z jakąś dziwną i ogromną siłą.
Las na zdjęciach sadziła moja mama z siostrami i rodzicami.


Tak trochę spacerowo i rowerowo było.
Znalazłam dwa grzybki i malutkie gniazdko, leżało puste i tak mnie jakoś natchnęło nostalgią.



A na drutach Love Poem, już prawie na ukończeniu, zatem być może niedługo jakieś zdjęcia będą.
pozdrawiam jesiennie

niedziela, 24 czerwca 2018

Zermatt,moja miłość.

Cześć Dziewczyny, czuję się zobowiązana by zdać raport z pola walki:) czyli z moich poczynań robótkowych.
Dawno,dawno temu,jeszcze w poprzednim roku kalendarzowym obiecałam mojemu mężowi,że zrobię mu sweter, i nawet zaczęłam.
Sam wybrał włókno i wzór.
Wełna to połączenie kaszmiru z wełną jagnięcą właśnie i wiskozą zwany wdzięcznie zermattem o cudnym kolorze kawowym.
Kiedy włóczka dotarła,zakochałam się w niej. Cudna po prostu. Cienizna lekko 800m/100gr. Robiłam zatem podwójną nicią na drutach 3,5 a ściągacze i kołnierz na trójeczkach.
Pole walki to nie było tylko w przenośni,gdyż wzór był po angielsku a ja nie znam tego języka.
Cóż zaczęłam i wielokrotnie prułam.
Niestety kiedy dotarłam do kołnierza moja męka się spotęgowała.
Moje umiejętności okazały się marne i gdyby nie pomoc koleżanki Reni byłoby to kompletne fiasko.
Druga Renia podtrzymywała mnie na duchu.
Zatem po wielu przerwach i zniechęceniu a nawet frustracji w zeszłą niedzielę skończyłam a dziś zrobiłam zdjęcia.
Mąż zadowolony :) i to jest najważniejsze.
Zatem prezentuję:

Cosy Hubby wg Marzeny Kołaczek
z włóczki cudnej urody Zermatt Biaggolli Modesto całe 450 gram.

piątek, 10 listopada 2017

Fine Line

Tytułową chustę autorstwa Pauli Wiśniewskiej wydziergałam już jakiś czas temu,było to na pewno latem ale nie pamiętam dokładnie kiedy ;) Specjalnie wybraliśmy się z przyjaciółmi do ogrodów Sanssouci w Poczdamie by wykorzystać je jako tło do zdjęć. Niestety lub stety słońce było wyjątkowo piękne,więc większość zdjęć prześwietlona ;)))) chyba już się przyzwyczailiście,że tak mam. Ale przynajmniej czas nam miło mijał.
Jednak niewątpliwą przyjemnością było robienie zdjęć Maryli ( dziękuję :)) gdyż ona super naturalnie się zachowuje i rozumie o co mi chodzi.










Oczywiście bez głupawki się nie obyło,nasi mężowie uwielbiają wszelką kpinę :) i dobrze się bawili robiąc za piękności wschodu ;)



Liczyłam,że zdjęcia na kolejnej modelce wyjdą ładniejsze ale słońce operowało super światłem a moje umiejętności są zbyt małe by mogły wyjść lepsze.Jednak mam tak wielką słabośc do tej pani,że musiałam to zdjęcie dodać.



Wnioski:wzór mega przyjazny,polecam bardzo,dziergało mi się bezstresowo,choć musiałam pruć w międzyczasie a nitki przecudnej urody :)

metryczka:
Fine Line by Paula Wiśniewska
merino z 7oczek kolor perłowa szarość
kolorowe sock z sock club june od Moniki O'brien

obie cudowne :)

radośnie się żegnam i pozdrawiam, do kolejnego posta :)

niedziela, 1 października 2017

Ktoś tu ze mną pogrywa.

aż trudno uwierzyć, że piękna pogoda może mi utrudnić zdjęcia, wydawałoby się,że śnieg czy deszcz mają większe możliwości. A jednak piękne słońce i większość zdjęć prześwietlona ;(. Specjalnie wybrałam się z mężem do lasu bo taka piękna letnia wręcz pogoda a tu szok lasu nie ma, zostały jakieś obrzynki. Nie ma ładnych zakątków bo w większości to place ściętych drzew i masa gałęzi. Nic to, nie zniechęciłam się. Ubrałam się i wzięłam chustę i tu zaczął się cyrk. Wiatr, tak to on, pogrywał sobie ze mną. Na nic moje przebieranki, ustawienia w cieniu, półcieniu lub w pełnym słońcu. Lipa, że aż strach. Wiatr stawiał swoje warunki.
Wzięłam ze sobą trzy chusty, które udało mi się skończyć, wyprać, pochować nitki. Dzisiaj ostatnią zbierałam z podłogi ;).
Plan musiał być wykonany, przecież się nie poddam. Zdjęcia zrobiliśmy, pospacerowaliśmy trochę i kiedy wróciliśmy wrzuciłam zdjęcia do kompa. No nic, mówi się trudno nie ma dobrych zdjęć niech będą chociaż takie, na których cokolwiek widać, również moją walkę z wiatrem by uwiecznić i pokazać moje wytwory.
Na tych, które wrzucam widać chustę wg. wzoru Danzig Justyny Lorkowskiej :)
Do stworzenia jej użyłam wełny sock prosto od Marty Wolskiej z Zagrody oraz na kolorowe kamyki malabrigo mechity w kolorze archangel. Obie rewelacyjne. Miękkie, że aż miło, można miziać i się przytulać cały czas.
I tak oto wygląda moja wersja tej chusty. Jestem z niej bardzo zadowolona i mam nadzieję cieszyć się nią w długie i zimne miesiące zimy.

Pozdrawiam Was serdecznie z nadzieją na kolejne spotkania :)

piątek, 24 lutego 2017

Małe formy

to coś co pokochałam w tym roku ;) Jakiś czas temu przyglądając się moim robótkom doszłam do takiego wniosku i mam na to niezbite dowody;) Tej zimy wybitnie można było się o tym przekonać,ponieważ zrobiłam siedem czapek i trzy kominy a sweterek jeden,czyli wspominany w poprzednim poście piórkowy.Na drutach nadal mam kardigan Vermont Hani Maciejewskiej. Zaczęłam go pomiędzy czapką nr 5 a kolejną nr 6.Marzył mi się od dawna, jednak w związku z tym,że widziałam potrzeby moich najbliższych i oczywiście ulegając mojej potrzebie dziergania poświęcałam czas na owe małe przerywniki. Sweterek dziergam z wełny Cascade 220 w pięknym kolorze oberżynowym. Proces będzie trwał jeszcze jakiś czas zatem na razie zdjęć nie będzie.
Natomiast na zdjęciu widoczna jest moja ostatnia robótka. Wydziergałam dla siostry czapkę i komin lub jak mówią inni otulacz. Użyłam Rios Malabrigo w kolorze tormenta. Wzór na czapkę wybrała siostra,to: Rikke Hat. Natomiast komin zrobiłam używając wzoru na czapkę Dear Hubbie Hani oczywiście :)zmieniając jedynie to,że zamiast zakończyć w typowy dla czapki sposób robiłam ją prosto i na końcu zrobiłam ściągacz prawie taki jak na dole czapki.



Dziękując Wam za komentarze i wizyty oddalam się do mojego sweterka:)