Trzy po trzy...

Kombinuję już od kilku dni jak znaleźć czas by cokolwiek pokazać i podzielić się tym co u mnie,nijak nie mogę tego czasu znaleźć,ucieka a ja nie mam czasu odpocząć,mam wrażenie jakbym żyła na zwariowanej karuzeli,gdzie wszystko zmienia się w szalonym tempie.
Idąc za waszymi radami będę wyszywać 2x2 bo choć nie jest to bardzo drobne płótno to ja nic nie widzę i rozważam(bardzo poważnie ) zakup lupy z podświetleniem.
W tak zwanym między czasie udało mi się skończyć dwa obrazki z RR : latarnię i muszlę,zatem pokazuję,żeby nie było....tak z kronikarskiego obowiązku





A teraz o przyjemnościach :) otóż wygrałam!!!!! piękne mitenki u mojej imienniczki zza wschodniej granicy:)
i nie dość na tym bo jeszcze dostałam przepiękny magnes i super czekoladę ,którą się wprost rozkoszowałam.
Ijak tu nie być szczęśliwym?

A od mojej kochanej mamy,również dostałam prezent:) przepiękny pokrowiec na moją komór:

jak widać w piękne irysy,które namiętnie kocham.
Na koniec tego przydługiego postu pokażę Wam moją najpiękniejszą wełenkę,pierwszy raz fascynuje mnie w niej absolutnie wszystko,kolor,miękkość,splot; zachwytom nie ma końca.Niestety zdjęcie jest do d.... więc na koniec dodam to ze sklepu,żebyście miały pogląd

a to prawdziwe kolory:

Jak widać pracy mi nie brak; zatem spadam i nie wiem kiedy tu znowu zawitam. Pozdrawiam Was jednak słonecznie i radośnie bo przecież mamy jesień:)))